Forumowicze,
zabrałem się w sobotę za wymianę tylnych amortyzatorów w Corsie B (5 drzwiowej). Mocowania amortyzatorów bardzo proste do demontażu (2 śruby).
Niestety górna nie chciała za nić puścić, ani jedna ani druga. Trzymały jak diabeł. Więc poszła kątówka troche siły i mam wolne gniazda do mocowania amorków.
Stare oryginalne olejowe (16 lat). Natomiast zakupiłem nowe gaz-olej (Monroe 23456) i tu moje zdziwienie ponieważ w komplecie jest:
- tuleja metalowa, dwa małe odbojniki, dwie podkładki, nakrętka i mała nakrątka kontrująca.
Amorki olejowe miały duże odboje gumowe pod plastikową osłoną , pod gniazdem gumowy odbojnik z tuleją metalową w środku, i na górze odbojnik gumowy pod podkładką a na to nakrętka.
Zamontowałem amortyzator w dolnym gnieździe, później na trzpień podkładka odbój stożkiem w dół a stroną z wycięciem w górę do gniazda
odbój na trzpień nad gniazdem stożkiem w górę, żeby przylegał dołem do mocowania amorka
podkładka
nakrętki.
Teraz moje pytanie, czy amortyzator gaz-olej nie wymaga aż takiej ilości odbojników? (zdjęcie poniżej)
Trzpień z gwintem jest o ok. 1 cm krótszy i nie ma możliwości założenia niczego poza odbojami z kompletu.
Czy załączone odbioje wystarczą dla jego poprawnej pracy? Nic nie stuka ale, wole zweryfikować z wami czy tak ma być.
Pytanie drugie, poza trzepaczkami nie da się sprawdzić sprawności amortyzatorów gazowych prawda?